Zatajane informacje
: pn lis 16, 2009 5:33 pm
0 największym problemie na Ziemi, iluminatach i potędze naszej świadomości - z BILLEM RYANEM, współtwórcą Projektu Camelot, rozmawia Jolanta Ciepielewska.
Kim na co dzień jest współtwórca Projektu Camelot?
- Rozumiem, że mam się przedstawić. Jestem Anglikiem, ale mieszkam w Szwajcarii. A jeśli mam określić się jednym słowem, to jestem wspinaczem. I gdziekolwiek jadę, spotykam ludzi, którzy myślą podobnie jak ja.
Projekt Camelot to sensacyjne wywiady z ludźmi, których praca w strukturach władzy, służbach specjalnych czy udział w przedsięwzięciach naukowych owiane są tajemnicą. Co było impulsem, by zacząć to robić?
- Mógłbym odpowiedzieć, w ramach dygresji, że doświadczenie szkolne. Gdy miałem osiem lat, mieliśmy napisać opowiadanie na dowolny temat. Koledzy pisali o swoim psie, o wakacjach, a ja powiedziałem nauczycielowi, że chcę napisać o UFO.
Co ośmioletni chłopiec wiedział o UFO?
- Nie wiedziałem nic poza tym, że chcę się komunikować z innymi istotami.
Skąd wiedziałeś, że one istnieją?
- Dużo dzieci na świecie, a obecnie jest ich coraz więcej, ma niewidzialnego przyjaciela czy przyjaciół. Dzieci te opowiadają o rzeczach i zadają pytania, na które dorośli nie mają odpowiedzi.
Co odpowiedział nauczyciel?
- Wymyśl coś innego, o tym pisać nie możesz. Było to moje pierwsze doświadczenie związane z zatajeniem informacji, być może ów impuls zaowocował Projektem Camelot. W końcu, trzy lata temu, zacząłem pisać tę historię.
Jej współautorką jest była producentka filmowa Kerry Cassidy...
- Spotkałem ją w 2006 roku, była sfrustrowana, bo nie chciała się podporządkować panującym w Hollywood zasadom, a tym samym nie mogła odnieść sukcesu. Któregoś dnia sięgnęła po kamerę i tak się to zaczęło. Wiedzieliśmy, że w różnych krajach jest wielu ludzi, którzy mają ważne rzeczy do opowiedzenia. Rozmawiamy z nimi i wywiady te umieszczamy w Internecie (www. projectcamelot. net).
Rozumiem, że dostęp do nich jest bezpłatny?
- Udostępniamy je za darmo, bo uważamy, że nikt nie może być właścicielem istotnych dla rasy ludzkiej informacji. Nasze wywiady to często luźne rozmowy, można powiedzieć, że są amatorskie, ale proszę pamiętać, że w języku angielskim „amator" oznacza człowieka, który robi to, co kocha.
Jak wytłumaczyć fakt, że ci bardzo ważni ludzie chcą z wami rozmawiać o tajnych sprawach?
- Można powiedzieć (uśmiech), że po prostu mamy szczęście. A sięgając głębiej, to duża część ludzi pracujących przy tajnych projektach zdaje sobie sprawę z groźby powstania nowego, globalnego totalitaryzmu i w związku z tym nie chce milczeć. Dlatego decydują się mówić, niektórzy nieformalnie, często ryzykując własnym życiem.
Mogę prosić o przykład takich niejawnych informacji?
- Proszę, choćby z ostatniego nagrania - z człowiekiem, który przedstawia się jako Pete Peterson. Ujawnił on, że kryzys ekonomiczny w Stanach Zjednoczonych jest tak poważny, że zostały już wydrukowane nowe dolary amerykańskie. Mówił też o wielkim zagrożeniu, jakie niesie świńska grypa, choć nie chodzi o samą chorobę, ale o szczepionkę.
Co wynika z tych rozmów, co jest największym problemem na Ziemi?
- Problem stanowi to, że jest nas na Ziemi za dużo.
Takie słowa wciąż brzmią kontrowersyjnie, choć coraz częściej się o tym mówi. Proszę powiedzieć, kim są iluminaci?
- Nazywam ich tak, choć naprawdę nie wiem, jak ich nazwać. Mówiąc najogólniej, w dużym uproszczeniu, są to ludzie, którzy uważają, że Boga nie ma i chcieliby wykonywać jego pracę. Lecz w tym, co robią, brakuje duchowości, oni kierują się wyłącznie intelektem i logiką, a decyzje podejmują na bazie tego, co jest praktyczne. Działają na zasadzie: w lesie jest za dużo jeleni, to należy je odstrzelić. W rzeczywistości jest to wojna dobra ze złem, ale iluminaci nie postrzegają tego w ten sposób. Czują się strażnikami Ziemi, widzą problem, więc starają się go rozwiązać.
Ale to nie jest ich zadanie?
- To nasze zadanie. Niepodobna, aby kilkuset ludzi kontrolowało kilka miliardów mieszkańców Ziemi.
Co możemy zrobić?
- Przede wszystkim przestać być konsumentami informacji taki sam sposób, w jaki konsumujemy jedzenie z hipermarketach.
W Projekcie Camelot próbujmy być alternatywnym źródłem informacji, przy czym chcę podkreślić, że jesteśmy jednymi z wielu, którzy to robią. Chodzi o to, by każdy z nas zastanowił się nad własną rolą w świecie, a okaże się, że mamy dużo więcej władzy, niż nam się wydaje. W podawanej nam na tacy i konsumowanej bez zastrzeżeń informacji zablokowana została m.in. wiedza, jak wielką władzę ma nasza świadomość.
Poproszę o obrazowy przykład.
- Jako przykład podam to, co opowiadał admirał Hoover (jest to historia przekazana nam z drugiej ręki) o rozbitym w 1947 roku statku kosmicznym. Gdy biorący udział w tej tajnej akcji badali wrak, nie znaleźli niczego poza kawałkiem metalu z czterema siedzeniami, nie było żadnego silnika. Pasażerowie tego statku, z których jeden jeszcze żył, byli bardzo do nas podobni, choć znacznie mniejsi. Admirał powiedział, że przybysze ci byli ludźmi z przyszłości, użyli siły świadomości, aby podróżować w czasie i przestrzeni. I że to właśnie jest najpilniej skrywany przed nami sekret - potencjał naszej świadomości.
Czy zdobywszy wiedzę, powinniśmy podjąć walkę w imię dobra?
- Istnieje pewien paradoks, gdy myślimy o walce w imię dobra czy pokoju, bo jeśli zaczynamy walczyć z ludźmi destruktywnymi, po trosze stajemy się tacy jak oni. W ten sposób nie będzie końca dramatu, będziemy stali w miejscu. Nie oznacza to, że nie mamy prawa czuć złości, ale jeśli nie osiągniemy wyższego poziomu świadomości, duchowości, nie będzie temu końca.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała. Jolanta Ciepielewska.
Bill Ryan gościł w Polsce na zaproszenie Janusza Zagórskiego i wziął udział w spotkaniu i seminarium podczas VI Zlotu Ludzi Nowej Ery „Harmonia Kosmosu" w masywie góry Ślęży
Pozdrawiam
Ps.Jeżeli to co mówi Admirał Hoover,jest prawdą (bardzo prawdopodobne,siła świadomości) mamy w znacznej części przybliżony fenomen UFO
Kim na co dzień jest współtwórca Projektu Camelot?
- Rozumiem, że mam się przedstawić. Jestem Anglikiem, ale mieszkam w Szwajcarii. A jeśli mam określić się jednym słowem, to jestem wspinaczem. I gdziekolwiek jadę, spotykam ludzi, którzy myślą podobnie jak ja.
Projekt Camelot to sensacyjne wywiady z ludźmi, których praca w strukturach władzy, służbach specjalnych czy udział w przedsięwzięciach naukowych owiane są tajemnicą. Co było impulsem, by zacząć to robić?
- Mógłbym odpowiedzieć, w ramach dygresji, że doświadczenie szkolne. Gdy miałem osiem lat, mieliśmy napisać opowiadanie na dowolny temat. Koledzy pisali o swoim psie, o wakacjach, a ja powiedziałem nauczycielowi, że chcę napisać o UFO.
Co ośmioletni chłopiec wiedział o UFO?
- Nie wiedziałem nic poza tym, że chcę się komunikować z innymi istotami.
Skąd wiedziałeś, że one istnieją?
- Dużo dzieci na świecie, a obecnie jest ich coraz więcej, ma niewidzialnego przyjaciela czy przyjaciół. Dzieci te opowiadają o rzeczach i zadają pytania, na które dorośli nie mają odpowiedzi.
Co odpowiedział nauczyciel?
- Wymyśl coś innego, o tym pisać nie możesz. Było to moje pierwsze doświadczenie związane z zatajeniem informacji, być może ów impuls zaowocował Projektem Camelot. W końcu, trzy lata temu, zacząłem pisać tę historię.
Jej współautorką jest była producentka filmowa Kerry Cassidy...
- Spotkałem ją w 2006 roku, była sfrustrowana, bo nie chciała się podporządkować panującym w Hollywood zasadom, a tym samym nie mogła odnieść sukcesu. Któregoś dnia sięgnęła po kamerę i tak się to zaczęło. Wiedzieliśmy, że w różnych krajach jest wielu ludzi, którzy mają ważne rzeczy do opowiedzenia. Rozmawiamy z nimi i wywiady te umieszczamy w Internecie (www. projectcamelot. net).
Rozumiem, że dostęp do nich jest bezpłatny?
- Udostępniamy je za darmo, bo uważamy, że nikt nie może być właścicielem istotnych dla rasy ludzkiej informacji. Nasze wywiady to często luźne rozmowy, można powiedzieć, że są amatorskie, ale proszę pamiętać, że w języku angielskim „amator" oznacza człowieka, który robi to, co kocha.
Jak wytłumaczyć fakt, że ci bardzo ważni ludzie chcą z wami rozmawiać o tajnych sprawach?
- Można powiedzieć (uśmiech), że po prostu mamy szczęście. A sięgając głębiej, to duża część ludzi pracujących przy tajnych projektach zdaje sobie sprawę z groźby powstania nowego, globalnego totalitaryzmu i w związku z tym nie chce milczeć. Dlatego decydują się mówić, niektórzy nieformalnie, często ryzykując własnym życiem.
Mogę prosić o przykład takich niejawnych informacji?
- Proszę, choćby z ostatniego nagrania - z człowiekiem, który przedstawia się jako Pete Peterson. Ujawnił on, że kryzys ekonomiczny w Stanach Zjednoczonych jest tak poważny, że zostały już wydrukowane nowe dolary amerykańskie. Mówił też o wielkim zagrożeniu, jakie niesie świńska grypa, choć nie chodzi o samą chorobę, ale o szczepionkę.
Co wynika z tych rozmów, co jest największym problemem na Ziemi?
- Problem stanowi to, że jest nas na Ziemi za dużo.
Takie słowa wciąż brzmią kontrowersyjnie, choć coraz częściej się o tym mówi. Proszę powiedzieć, kim są iluminaci?
- Nazywam ich tak, choć naprawdę nie wiem, jak ich nazwać. Mówiąc najogólniej, w dużym uproszczeniu, są to ludzie, którzy uważają, że Boga nie ma i chcieliby wykonywać jego pracę. Lecz w tym, co robią, brakuje duchowości, oni kierują się wyłącznie intelektem i logiką, a decyzje podejmują na bazie tego, co jest praktyczne. Działają na zasadzie: w lesie jest za dużo jeleni, to należy je odstrzelić. W rzeczywistości jest to wojna dobra ze złem, ale iluminaci nie postrzegają tego w ten sposób. Czują się strażnikami Ziemi, widzą problem, więc starają się go rozwiązać.
Ale to nie jest ich zadanie?
- To nasze zadanie. Niepodobna, aby kilkuset ludzi kontrolowało kilka miliardów mieszkańców Ziemi.
Co możemy zrobić?
- Przede wszystkim przestać być konsumentami informacji taki sam sposób, w jaki konsumujemy jedzenie z hipermarketach.
W Projekcie Camelot próbujmy być alternatywnym źródłem informacji, przy czym chcę podkreślić, że jesteśmy jednymi z wielu, którzy to robią. Chodzi o to, by każdy z nas zastanowił się nad własną rolą w świecie, a okaże się, że mamy dużo więcej władzy, niż nam się wydaje. W podawanej nam na tacy i konsumowanej bez zastrzeżeń informacji zablokowana została m.in. wiedza, jak wielką władzę ma nasza świadomość.
Poproszę o obrazowy przykład.
- Jako przykład podam to, co opowiadał admirał Hoover (jest to historia przekazana nam z drugiej ręki) o rozbitym w 1947 roku statku kosmicznym. Gdy biorący udział w tej tajnej akcji badali wrak, nie znaleźli niczego poza kawałkiem metalu z czterema siedzeniami, nie było żadnego silnika. Pasażerowie tego statku, z których jeden jeszcze żył, byli bardzo do nas podobni, choć znacznie mniejsi. Admirał powiedział, że przybysze ci byli ludźmi z przyszłości, użyli siły świadomości, aby podróżować w czasie i przestrzeni. I że to właśnie jest najpilniej skrywany przed nami sekret - potencjał naszej świadomości.
Czy zdobywszy wiedzę, powinniśmy podjąć walkę w imię dobra?
- Istnieje pewien paradoks, gdy myślimy o walce w imię dobra czy pokoju, bo jeśli zaczynamy walczyć z ludźmi destruktywnymi, po trosze stajemy się tacy jak oni. W ten sposób nie będzie końca dramatu, będziemy stali w miejscu. Nie oznacza to, że nie mamy prawa czuć złości, ale jeśli nie osiągniemy wyższego poziomu świadomości, duchowości, nie będzie temu końca.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała. Jolanta Ciepielewska.
Bill Ryan gościł w Polsce na zaproszenie Janusza Zagórskiego i wziął udział w spotkaniu i seminarium podczas VI Zlotu Ludzi Nowej Ery „Harmonia Kosmosu" w masywie góry Ślęży
Pozdrawiam
Ps.Jeżeli to co mówi Admirał Hoover,jest prawdą (bardzo prawdopodobne,siła świadomości) mamy w znacznej części przybliżony fenomen UFO