Żyjemy w symulacji?
Żyjemy w symulacji?
[ external image ]Niemieccy naukowcy podjęli się bardzo skomplikowanego zadania, którego celem jest sprawdzenie, czy żyjemy w wielkiej i skomplikowanej symulacji. Twierdzą, że można ustalić to szukając błędów w „systemie”, co może się uda… a może nie. Nie udzieli też odpowiedzi na pytanie, kto ją stworzył.
CAŁOŚĆ W SERWISIE INFRA
CAŁOŚĆ W SERWISIE INFRA
Re: Żyjemy w symulacji?
Jade sobie raz z rodzina i jakiś pijak wyskakuje z knajpy prosto pod auto. Bum rozkwaszam go na miazgę, zastanawiając się co się stało. Rodzina smacznie śpi na tylnich siedzeniach nie zwracając uwagi na zawieruchę. Czy to możliwe, zastanawiam się. Zajechałem pijanego faceta? Wydawało mi się chyba? Przecież jego ruchy były zbyt szybkie , to ciało astralne wypadło na drogę z budynku! Symulacja czy zdarzenie w świecie fizycznym. Ciach, obcięcie w pamięci i zapominam swoje spostrzeżenia, obarczając wypadkiem. Wuw, zal zalewa serce, które pęka w szwch z obaw. Pójdę seidzie, co robić!!!
Może jeszcze gościu żyje? Jade dalej, starając się nie myśleć o zdarzeniu, ale wspomnienie czyjejś krzywdy wsuwa się powoli jak cień, zalewając wrzątkiem sumienie. Ujechałem kawal drogi, zanim się przed sobą przyznałem , iż pojechałem komos oponami po grzbiecie. Może zawrócić i takie tam, jakaś godzinę rozmyślałem o konsekwencjach spowodowanego wypadku. Najgorsze, iż w tej niezwyklej symulacji wypadku, nie mogłem określić, czy działo się naprawdę to wszystko, Podjąłem decyzje,- spieprzam nie przyznam się. Gdy już ukarałem siebie wyrzutami za nikczemność, zacinając się jak twardziel w sobie, jak winny bandzior , podleciała do mnie Osoba, mówić, ze mi już starczy. Ćwiczenia skończone, obuć się i zapamiętaj swoje spostrzezeniai. Odświeżyły mi się wspomnienia, przypomniałem sobie cale zdarzenie z obecnością w sobie, chwile w których skamieniało mi serce i podjąłem decyzje by jechać dalej. Uf, to było na niby? Pytam z niedowierzaniem, prosząc się całego świata, by aby na pewno byla to prawda!!
Potrzebowałem godzinę, by dojść do siebie, by wyprzeć bolące napięcie. Pamiętam doskonale to uczcicie, ten zal I pretensje do świata, wuw, to była jazda. Resztę drogi spędziłem za kierownica zadowolony z siebie, iz zrozumiałem tyle.
Innym razem, gdy kolega mi skubnął cala forsę, ku rozpaczy rodziny, uśmiechałem się wesoło dziwiąc, iż straciłem cały dorobek życia i tak mi to obojętne. Wkrótce zaczęło się kolejne szkolenie.
Razu pewnego, zastanawiając się nad konsekwencjami, gęba niefizyczna mi się wydłużyła jak u konia I wzrasta we mnie dziwna rozpacz. Końca nie ma i nadyma się stajać nieznośną,- sola na świeża ranę!!! A. Lol co za uczucie, jaka moc, na granicy zemdlenia!!
Na końcu uwalniam się i analizuje wspólnie z kimś będącym we mnie. Co za niezwykła obecność, ktoś wspierający mnie wnioskami, jakiś serdeczny szef, mistrz bez określonego we mnie miejsca.
Mnóstwo takich przygód trafiło mi się w fizyku, gdy ktoś mi towarzyszył wyjaśniając skomplikowane zjawiska duchowe, ułatwiający mi zrozumienie zależności . Gdy go pytałem kim jest? No właśnie jak myślicie co odpowiedział? A nic nie odpowiadał, Ani słówkiem!!! I zacząłem dochodzenie kto i w jaki sposób. Zaczynając nieśmiało od Boga, Jezusa , aniołów a kończąc na diabłach I ufolach. Bez sukcesu. Nie przedarłem się przez interpretacja. I gdy otworzyłem się na ta wspaniałomyślna wersje, usłyszałem. Bum, sielanka i słowa
"Jezus chodzi po ziemi".
Na setki sposobów szukałem bezskutecznie mojego rozmówce, siląc się na przebiegle sposoby. A ile to było roboty!! Dzień i noc podglądanie na lewo i prawo. Czy aby lewa półkola
nie mowi sama do prawej!
Nie dało się, nie złapałem za rękę.. Gdy mi już dopiekło to szukanie, to prosiłem by dal mi spokój z tak wyszukanymi naukami, bo się zrujnuje do reszty gyyz już nic co mojego we mnie nie pozostało. Po czasie podszept, w umyśle, dźwięczny i niezwykle barwny, bez określonej przestrzeni. Będziesz mnie długo szukał, zanim mnie znajdziesz.
Wiecie co teraz po latach myślę? Nie jest złe, nie jesteśmy sami. Nie ma się co żenować, gdy w głowie pojawi się myśl iż sam Bóg z nami rozmawia. Kimkolwiek by nie była gadająca nam w głowie istota, wizualizując się przed nami jako postać, czy przyjmującą rożne oblicza, zawsze mamy do czynienia z tym samym "KIMS".
Może jeszcze gościu żyje? Jade dalej, starając się nie myśleć o zdarzeniu, ale wspomnienie czyjejś krzywdy wsuwa się powoli jak cień, zalewając wrzątkiem sumienie. Ujechałem kawal drogi, zanim się przed sobą przyznałem , iż pojechałem komos oponami po grzbiecie. Może zawrócić i takie tam, jakaś godzinę rozmyślałem o konsekwencjach spowodowanego wypadku. Najgorsze, iż w tej niezwyklej symulacji wypadku, nie mogłem określić, czy działo się naprawdę to wszystko, Podjąłem decyzje,- spieprzam nie przyznam się. Gdy już ukarałem siebie wyrzutami za nikczemność, zacinając się jak twardziel w sobie, jak winny bandzior , podleciała do mnie Osoba, mówić, ze mi już starczy. Ćwiczenia skończone, obuć się i zapamiętaj swoje spostrzezeniai. Odświeżyły mi się wspomnienia, przypomniałem sobie cale zdarzenie z obecnością w sobie, chwile w których skamieniało mi serce i podjąłem decyzje by jechać dalej. Uf, to było na niby? Pytam z niedowierzaniem, prosząc się całego świata, by aby na pewno byla to prawda!!
Potrzebowałem godzinę, by dojść do siebie, by wyprzeć bolące napięcie. Pamiętam doskonale to uczcicie, ten zal I pretensje do świata, wuw, to była jazda. Resztę drogi spędziłem za kierownica zadowolony z siebie, iz zrozumiałem tyle.
Innym razem, gdy kolega mi skubnął cala forsę, ku rozpaczy rodziny, uśmiechałem się wesoło dziwiąc, iż straciłem cały dorobek życia i tak mi to obojętne. Wkrótce zaczęło się kolejne szkolenie.
Razu pewnego, zastanawiając się nad konsekwencjami, gęba niefizyczna mi się wydłużyła jak u konia I wzrasta we mnie dziwna rozpacz. Końca nie ma i nadyma się stajać nieznośną,- sola na świeża ranę!!! A. Lol co za uczucie, jaka moc, na granicy zemdlenia!!
Na końcu uwalniam się i analizuje wspólnie z kimś będącym we mnie. Co za niezwykła obecność, ktoś wspierający mnie wnioskami, jakiś serdeczny szef, mistrz bez określonego we mnie miejsca.
Mnóstwo takich przygód trafiło mi się w fizyku, gdy ktoś mi towarzyszył wyjaśniając skomplikowane zjawiska duchowe, ułatwiający mi zrozumienie zależności . Gdy go pytałem kim jest? No właśnie jak myślicie co odpowiedział? A nic nie odpowiadał, Ani słówkiem!!! I zacząłem dochodzenie kto i w jaki sposób. Zaczynając nieśmiało od Boga, Jezusa , aniołów a kończąc na diabłach I ufolach. Bez sukcesu. Nie przedarłem się przez interpretacja. I gdy otworzyłem się na ta wspaniałomyślna wersje, usłyszałem. Bum, sielanka i słowa
"Jezus chodzi po ziemi".
Na setki sposobów szukałem bezskutecznie mojego rozmówce, siląc się na przebiegle sposoby. A ile to było roboty!! Dzień i noc podglądanie na lewo i prawo. Czy aby lewa półkola
nie mowi sama do prawej!
Nie dało się, nie złapałem za rękę.. Gdy mi już dopiekło to szukanie, to prosiłem by dal mi spokój z tak wyszukanymi naukami, bo się zrujnuje do reszty gyyz już nic co mojego we mnie nie pozostało. Po czasie podszept, w umyśle, dźwięczny i niezwykle barwny, bez określonej przestrzeni. Będziesz mnie długo szukał, zanim mnie znajdziesz.
Wiecie co teraz po latach myślę? Nie jest złe, nie jesteśmy sami. Nie ma się co żenować, gdy w głowie pojawi się myśl iż sam Bóg z nami rozmawia. Kimkolwiek by nie była gadająca nam w głowie istota, wizualizując się przed nami jako postać, czy przyjmującą rożne oblicza, zawsze mamy do czynienia z tym samym "KIMS".
Ostatnio zmieniony pt lis 02, 2012 11:50 am przez Zbyszek, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Infranin
- Posty: 288
- Rejestracja: wt mar 08, 2011 6:58 pm
- Kontakt:
Re: Żyjemy w symulacji?
Stary motyw ....już kiedyś na ten temat tu pisałem ....ale jedno czytajcie ROBOTA Snerga Wiśniewskiego
to klasyka jeżeli chodzi o ten temat.....stare ale cały czas bardzo dobre...
to klasyka jeżeli chodzi o ten temat.....stare ale cały czas bardzo dobre...
Re: Żyjemy w symulacji?
Nie sądzę, byśmy żyli w jakiejś wielkiej symulacji. Czego miała by być to symulacja i kogo ? Nawet jeśli znajdzie isę te "błędy" to one niczego nei dowiodą, jedynie być może słuszności tego kto sobie tak wymyślił. Choć nie jest to nie możliwe, to z pewnością patrząc na okres życia danej cywilizacji, było by to chyba kłopotliwe, tzn. dojście do poziomu w którym dana cywilizacja lub ktoś, potrafiłby stworzyć symulację życia wszechświata. Do tego jest bardzo daleka droga. Bardziej skłaniałbym się ku temu, że nasz wszechświat reprezentuje trzeci wymiar, który jest wynikiem istnienia czwartego wymiaru itd itp.
Re: Żyjemy w symulacji?
Krótka notatka- w tym roku laureatami Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii zostali Japończyk Shinya Yamanaka i Brytyjczyk Jahn Gurdon. Odkryli oni, że dorosłe komórki można przeprogramować tak by ponownie były zdolne do różnicowania się w dowolne komórki ciała. Poczytajcie również to, co na ten temat pisze Pani dr Rutkowska, również przez wiele lat zajmująca się badaniami nad komórką, np. w art. na CRH- "Czy zbliżamy się do rozwiązania zagadki życia". Wiemy, że system sterujący nasze życie to mózg, jednak on sam jest tylko, jakby dyskiem w komputerze, na który nagrywa się z zewnątrz.. Swoiste zasady i tożsamość każdej komórki- to tu jest wskazanie na alternatywne rzeczywistości, świadczy to o tym, że samo to nagrywanie nie powinno być dziełem przypadku, ponieważ wydaje się, że ma odpowiednie sobie źródło. Jacy bylibyśmy, kim bylibyśmy, gdyby udało się naszej świadomości pokonać wszystkie zakłócenia i odbierać czysto to co jest nadawane specjalnie dla nas?
- Katarzyna_1
- Homo Infranius Alfa
- Posty: 1969
- Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
- Kontakt:
Re: Żyjemy w symulacji?
Zgadza się, teorię Darwina można wyrzucić na śmietnik - "Wszyscy zauważają, że może w tym wszystkim nie być koincydencji, a teoria o intencjonalnym stworzeniu może być prawdziwa. Innymi słowy, uczeni zaczynają dochodzić do wniosku, że "wielki przypadek" jakim jest stworzenie człowieka jest mało realny".Co do alternatywnych rzeczywistości to, trzeba dodać, że nie tylko uczeni świeccy dochodzą do podobnych wniosków. Także niektórzy duchowni "przebąkiwują" o innych rzeczywistościach, co wcale nie oznacza, że Bóg, czy jak kto woli Istota nadrzędna czy Operator komputera, sieci nie istnieje.Tyle już wymyślono, a pilota wyłączającego nasze błędne i często "grzeszne" myślenie nie skonstruowano. Wolna wola?
"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Re: Żyjemy w symulacji?
Czakrawartin- wiąże się. Skoro można komórkę programować, sterować nią w dowolny sposób z zewnątrz, to dane środowisko będzie miało na nią także wpływ( no i ma, bo zauważyliśmy to już dawno). Dostając się pod niego, można też wziąć pod uwagę możliwość przeprogramowania jej pierwotnego założenia, którym może być taki program z góry z innego poziomu. Mało z tego, może to odbywać się na różne sposoby i symulacje takiego programu, a my możemy, po prostu żyć tu tylko jednym z nich. Myślę, że nie nadinterpretacja- taka koncepcja .
- Andrzej 58
- Weteran Infranin
- Posty: 1041
- Rejestracja: sob maja 09, 2009 4:20 pm
- Kontakt:
Re: Żyjemy w symulacji?
Cyt Z czakry-"Ten motyw jest bardzo rozpowszechniony - zależy jak się na niego patrzy. W innym temacie piszemy o Obserwatorach z Księgi Henocha, jeszcze gdzie indziej wspomina się o Forcie, który twierdził, że jesteśmy czyjąś własnością."Jak już wspomniałeś o Henochu ,to z wypowiedzią Zbyszka wiąże się ten cytat z księgi Henocha"99/8"pogubią się w głupocie swoich serc a senne widzenia sprowadzą ich na manowce"