„Szklana kula” i zmieniona świadomość

Relacje, zdjęcia i doniesienia z kraju.
Awatar użytkownika
Katarzyna_1
Homo Infranius Alfa
Posty: 1969
Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
Kontakt:

Re: „Szklana kula” i zmieniona świadomość

Post autor: Katarzyna_1 »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Darek64" data-cid="111539" data-time="1389484746">Witajcie Przyjaciele.mam na imię Darek ,lat 49 ,żonaty,dzieciaty chyba normalny facet.Były zawodowy żołnierz ,czyli trep ale nie z komuny.Chciałbym opowiedzieć Wam o zjawisku którego nie tylko nie rozumiem ale nawet nie potrafię "zaszeregować" do konkretnej kategorii.Dlatego piszę tutaj.Dobra,zaczynamy.Aha,jeszcze tylko mała uwaga,pomimo ,że "trep" niestety ,nie palę, ani nie piję ŻADNEGO alkoholu.Taki miałem rodzaj służby ,no i mój charakter też ma znaczenie.Pisze to dlatego,że mam wprost fenomenalną pamięć ,wystarczy ,że raz coś przeczytam,zobaczę,przeżyję pamiętam i nie mogę zapomnieć.Czasem bywa to kłopotliwe.Miałem wtedy 9 lat.Mieszkałem razem z rodzicami w standardowym prl-owskim bloku.Spalismy w mniejszym pokoju - rodzice na tapczanie - ja w drewnianym,zrobionym na zamówienie łóżeczku z bocznymi "balustradkami".Czas akcji pamiętam,a jakże ,lato,niedziela około 7.30 rano.Obudził mnie straszny ból w prawym pośladku,nie wiem czy słowo straszny jest wystarczające.Odruchowo wygiałem się w coś na kształt "mostka" ,prawą ręką usiłowałem rozetrzeć bolące miejsce.Na lewej i na nogach opierałem ciężąr ciała - trwał to zresztą chwilę,z oczy poleciały łzy ,już chciałem obudzić rodziców - nie mogłem mówić,spojrzałem na prześcieradło ,chciałem zobaczyć co mnie zraniło.Na powierzchni prześcieradła zobaczyłem idealny eliptyczny kształt może 15x25 cm,doskonale matowo czarny.Dzisiaj powiedziałbym ,że wyglądało to jakby styk dwu różnych "przestrzeni" czy rzeczywistości,wtedy jednak o takich sprawach nie miałem pojęcia.Nie to jednak było najstraszniejsze - z otworu wystawła głowa.Stwór przypominał skrzyżowanie lisa z wilkiem (tyle ,że zmniejszony) sierść czarna ,uszy od wewnątrz szare ,ale oczy nie były "psie" czy tez zwierzęce ale jakby  należały do istoty inteligentnej z pionowymi żrenicami.O tym ,że z tą inteligencją miałem rację przyszło mi się niestety przekonać.Stwór odezwał się do mnie , groził mi,obiecywał ,że będzie mnie nękał,przy tym wykazywał taką agresję jak wściekły pies.Przypuszczam,czy też miałem takie wrażenie,że albo jest "po tamtej" stronie przywiązany albo nie mieści się w otworze ,bo inaczej rzuciłby się na mnie.Słuchałem go sparaliżowany strachem ,absolutnie nie mogłem się poruszyć ,przylgnąłem tylko z całych sił plecami do "balustradki" łóżka.Nagle potwór powiedział,że odchodzi i zniknął.Przez chwilę widać było ,że pod prześcieradłem widnieje wklęśnięcie o kształcie otworu stopniowo zanikjące.Nadal bałem się poruszyć.Nie napisałem ,że w pokoju było zupełnie jasno.Zasłony byłu zaciągnięte ale materiął był bardzo prześwitujący.Nie wiem ile czasu upłynęło gdy zdecydowałem się położyć,jak najbardziej po lewej stronie posłania.Nie obudziłem rodziców.Bałem się ,że stwór tak jak zapowiedział wróci po ujawnieniu tajemnicy i zrobi mi coś strasznego.Wiecie Przyjaciele byłem przekonany ,że będzie to coś gorszego od śmierci.Tapczan rodziców stał równolegle do krótszej ściany pokoju w której było duże okno.Leżałem próbując ochłonąć ale nadal dziwnie sparaliżowany okropnym strachem.Niestety to był dopiero początek koszmaru.Kontem oka zauważyłem jakiś ruch tuż nad głowami rodziców.Po krawędzi zasłony rytmicznym powolnym ruchem COŚ się wspinało.Było wielkości wiewiórki,z kształtu (znowu użyję tego określenia) skrzyżowanie goryla z...Godzillą,żaden inny opis nie przychodzi mi do głowy.Myślałem,że umrę ze strachu.Chociaż stwór tym razem nie zwracał na mnie uwagi.Nie poruszałem się a nawet zacisnąłem powieki ,kiedy je otworzyłem to coś wspinało się dalej w kierunku karniszy.Kiedy tam dotarło zaczęło przechodzić na drugą strone (półprzeżroczystej) zasłony ,jednak widziałem ,że po drugiej stronie nie widać jego sylwetki ,jakby przeszedł przez niewidoczną taflę.Zaczałem płakąć już na głos  - obudziłem rodziców.Rodzice jak to rodzice ,synku to tylko sen etc.To na pewno nie był sen.Oto ciąg dalszy.Ból w prawym pośladku odczuwam do dzisiaj ,mam (może z racji wieku ?) niesamowicie uszkodzony kręgosłup.Do tego cukrzyca typ 1.Moja siostra także na to choruje.Kiedy przypomnę sobie o tym zdarzeniu przed zaśnięciem czuję łaskotanie w miejscu w którym zaatakował mnie potwór.Moi rodzice zmarli na nieuleczalne schorzenie w odstępstwie 1 roku.Dzisiaj przychodzi mi do głowy taka myśl,że istota wspinająca się po zasłonce "wracała po wykonaniu misji".Nikomu o tym nie mówiłem Wy jesteście pierwsi.Innych tego typu zdarzeń nigdy więcej nie przeżywałem,oczywiście nie jest to moja psychoza,żadne "myśli" mnie nie prześladują etc .Co o tym sądzicie ? Pozdrawiam .Darek</blockquote>Sympatycznde opowiadanie. Zwłaszcza ten "watek" -  Stwór przypominał skrzyżowanie lisa z wilkiem (tyle ,że zmniejszony) sierść czarna ,uszy od wewnątrz szare ,ale oczy nie były "psie" czy" tez zwierzęce ale jakby  należały do istoty inteligentnej z pionowymi żrenicami" :D



<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Darek64" data-cid="111539" data-time="1389484746">Witajcie Przyjaciele.mam na imię Darek ,lat 49 ,żonaty,dzieciaty chyba normalny facet.Były zawodowy żołnierz ,czyli trep ale nie z komuny.Chciałbym opowiedzieć Wam o zjawisku którego nie tylko nie rozumiem ale nawet nie potrafię "zaszeregować" do konkretnej kategorii.Dlatego piszę tutaj.Dobra,zaczynamy.Aha,jeszcze tylko mała uwaga,pomimo ,że "trep" niestety ,nie palę, ani nie piję ŻADNEGO alkoholu.Taki miałem rodzaj służby ,no i mój charakter też ma znaczenie.Pisze to dlatego,że mam wprost fenomenalną pamięć ,wystarczy ,że raz coś przeczytam,zobaczę,przeżyję pamiętam i nie mogę zapomnieć.Czasem bywa to kłopotliwe.Miałem wtedy 9 lat.Mieszkałem razem z rodzicami w standardowym prl-owskim bloku.Spalismy w mniejszym pokoju - rodzice na tapczanie - ja w drewnianym,zrobionym na zamówienie łóżeczku z bocznymi "balustradkami".Czas akcji pamiętam,a jakże ,lato,niedziela około 7.30 rano.Obudził mnie straszny ból w prawym pośladku,nie wiem czy słowo straszny jest wystarczające.Odruchowo wygiałem się w coś na kształt "mostka" ,prawą ręką usiłowałem rozetrzeć bolące miejsce.Na lewej i na nogach opierałem ciężąr ciała - trwał to zresztą chwilę,z oczy poleciały łzy ,już chciałem obudzić rodziców - nie mogłem mówić,spojrzałem na prześcieradło ,chciałem zobaczyć co mnie zraniło.Na powierzchni prześcieradła zobaczyłem idealny eliptyczny kształt może 15x25 cm,doskonale matowo czarny.Dzisiaj powiedziałbym ,że wyglądało to jakby styk dwu różnych "przestrzeni" czy rzeczywistości,wtedy jednak o takich sprawach nie miałem pojęcia.Nie to jednak było najstraszniejsze - z otworu wystawła głowa.Stwór przypominał skrzyżowanie lisa z wilkiem (tyle ,że zmniejszony) sierść czarna ,uszy od wewnątrz szare ,ale oczy nie były "psie" czy tez zwierzęce ale jakby  należały do istoty inteligentnej z pionowymi żrenicami.O tym ,że z tą inteligencją miałem rację przyszło mi się niestety przekonać.Stwór odezwał się do mnie , groził mi,obiecywał ,że będzie mnie nękał,przy tym wykazywał taką agresję jak wściekły pies.Przypuszczam,czy też miałem takie wrażenie,że albo jest "po tamtej" stronie przywiązany albo nie mieści się w otworze ,bo inaczej rzuciłby się na mnie.Słuchałem go sparaliżowany strachem ,absolutnie nie mogłem się poruszyć ,przylgnąłem tylko z całych sił plecami do "balustradki" łóżka.Nagle potwór powiedział,że odchodzi i zniknął.Przez chwilę widać było ,że pod prześcieradłem widnieje wklęśnięcie o kształcie otworu stopniowo zanikjące.Nadal bałem się poruszyć.Nie napisałem ,że w pokoju było zupełnie jasno.Zasłony byłu zaciągnięte ale materiął był bardzo prześwitujący.Nie wiem ile czasu upłynęło gdy zdecydowałem się położyć,jak najbardziej po lewej stronie posłania.Nie obudziłem rodziców.Bałem się ,że stwór tak jak zapowiedział wróci po ujawnieniu tajemnicy i zrobi mi coś strasznego.Wiecie Przyjaciele byłem przekonany ,że będzie to coś gorszego od śmierci.Tapczan rodziców stał równolegle do krótszej ściany pokoju w której było duże okno.Leżałem próbując ochłonąć ale nadal dziwnie sparaliżowany okropnym strachem.Niestety to był dopiero początek koszmaru.Kontem oka zauważyłem jakiś ruch tuż nad głowami rodziców.Po krawędzi zasłony rytmicznym powolnym ruchem COŚ się wspinało.Było wielkości wiewiórki,z kształtu (znowu użyję tego określenia) skrzyżowanie goryla z...Godzillą,żaden inny opis nie przychodzi mi do głowy.Myślałem,że umrę ze strachu.Chociaż stwór tym razem nie zwracał na mnie uwagi.Nie poruszałem się a nawet zacisnąłem powieki ,kiedy je otworzyłem to coś wspinało się dalej w kierunku karniszy.Kiedy tam dotarło zaczęło przechodzić na drugą strone (półprzeżroczystej) zasłony ,jednak widziałem ,że po drugiej stronie nie widać jego sylwetki ,jakby przeszedł przez niewidoczną taflę.Zaczałem płakąć już na głos  - obudziłem rodziców.Rodzice jak to rodzice ,synku to tylko sen etc.To na pewno nie był sen.Oto ciąg dalszy.Ból w prawym pośladku odczuwam do dzisiaj ,mam (może z racji wieku ?) niesamowicie uszkodzony kręgosłup.Do tego cukrzyca typ 1.Moja siostra także na to choruje.Kiedy przypomnę sobie o tym zdarzeniu przed zaśnięciem czuję łaskotanie w miejscu w którym zaatakował mnie potwór.Moi rodzice zmarli na nieuleczalne schorzenie w odstępstwie 1 roku.Dzisiaj przychodzi mi do głowy taka myśl,że istota wspinająca się po zasłonce "wracała po wykonaniu misji".Nikomu o tym nie mówiłem Wy jesteście pierwsi.Innych tego typu zdarzeń nigdy więcej nie przeżywałem,oczywiście nie jest to moja psychoza,żadne "myśli" mnie nie prześladują etc .Co o tym sądzicie ? Pozdrawiam .Darek</blockquote>Sympatycznde opowiadanie. Zwłaszcza ten "watek" -  Stwór przypominał skrzyżowanie lisa z wilkiem (tyle ,że zmniejszony) sierść czarna ,uszy od wewnątrz szare ,ale oczy nie były "psie" czy" tez zwierzęce ale jakby  należały do istoty inteligentnej z pionowymi żrenicami" :D
"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Darek64
Początkujący
Posty: 2
Rejestracja: sob sty 11, 2014 11:53 pm

Re: „Szklana kula” i zmieniona świadomość

Post autor: Darek64 »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="111552" data-time="1389545758"> Czy miałeś Darku64 robione prześwietlenia okolicy  Miednicy i kręgów lędźwiowych ?   Wygląda to na wklepaną pamięć, Której zasadniczym powodem wklepania było lub mogło być ukrycie badania i wszczepienia implantów. Podejzewam , że najbardziej przerażającym stworem którego się wówczas bałeś było monstrum jakie zobaczyłeś w plamie. Czy masz jeszcze jakieś nietypowe wspomnienia ?</blockquote>Ogólnie mam zdruzgotany kręgosłup w 4 miejscach dyskopatia + przepuklina rdzenia.Nie jestem pewien czy to efekt cukrzycy czy forsownej służby ? Leczę się nawet prywatnie (nawet !) .Spotykam się z dziwną reakcją lekarzy - otóż udzielają bardzo wymijających wypowiedzi a do tego nie ordynują żadnego leczenia ,zabiegów etc.A boli jak...Miałem robioną tomografię i rezonans wyniki widzieli lekarze - a ja dalej nic nie wiem.Co ciekawe podczas komisji ZUS ,pani orzecznik stwierdziła ,że musi całkowicie przeredagować opis stanu zdrowia.Nie chcę nic sugerować ale mam wrażenie ,że nie chcą mi powiedzieć prawdy.Jestem daleki od podejrzeń w stylu "implant" myślałem raczej o czymś gorszym ale ,że minęło już sporo lat,więc to to najgorsze raczej nie jest.Pojawiły się już komentarze ,że to opowiadanko w stylu sf sam wymyśliłem.Niestety,przede wszystkim dla mnie, to prawda.Mogą być nieścisłości (niewielkie) przecież "trochę" czasu upłynęło.Małe sprostowanie moi rodzice zmarli nie w rok po wydarzeniu ale kilka lat po nim w odstępstwie 1 roku.I przepraszam  Wszystkich ,że to nie ten temat ale naprawdę miałem kłopot z klasyfikacją zjawiska.Jeszcze jedna sprawa,jeżeli była to "wizyta" czegoś w rodzaju "nocnych gości" to dlaczego ten stwór wykazywał taką agresję,również słowną wobec dziecka ,którym wtedy byłem ? Nie żadnych innych "przygód" tego rodzaju nie miałem.Pozdrawiam i proszę o pytania "pomocnicze" może jeszcze coś mi się przypomni.
ODPOWIEDZ

Wróć do „OBSERWACJE Z POLSKI”