Piekło po śmierci
Piekło po śmierci
Piekło po śmierci
W swym bestsellerze "Życie po życiu" i następnych pracach dr Raymond Moody zrelacjonował kilkadziesiąt przypadków osób, które znalazły się na granicy życia i śmierci, po czym wróciły i zdały nam relacje ze swych przeżyć. Z ich opowieści wynika, iż prawie wszyscy opuszczając ciało pokonywali ciemny tunel, a potem doświadczali obecności jakiejś świetlistej istoty, jak też swoich bliskich zmarłych. Maurice Rawlings, emerytowany lekarz z kliniki Uniwersytetu Tennessee w Chattanooga uważał, że w tych opisach brakuje doświadczeń negatywnych, jako żywo przypominających wizyty w piekle. Wizja stanów na granicy śmierci, upowszechniana przez Moody'ego i jego naśladowców - twierdził Rawlings - jest stanowczo zbyt sielankowa.
czytaj całość...
W swym bestsellerze "Życie po życiu" i następnych pracach dr Raymond Moody zrelacjonował kilkadziesiąt przypadków osób, które znalazły się na granicy życia i śmierci, po czym wróciły i zdały nam relacje ze swych przeżyć. Z ich opowieści wynika, iż prawie wszyscy opuszczając ciało pokonywali ciemny tunel, a potem doświadczali obecności jakiejś świetlistej istoty, jak też swoich bliskich zmarłych. Maurice Rawlings, emerytowany lekarz z kliniki Uniwersytetu Tennessee w Chattanooga uważał, że w tych opisach brakuje doświadczeń negatywnych, jako żywo przypominających wizyty w piekle. Wizja stanów na granicy śmierci, upowszechniana przez Moody'ego i jego naśladowców - twierdził Rawlings - jest stanowczo zbyt sielankowa.
czytaj całość...
Ostatnio zmieniony pt sie 10, 2012 8:08 am przez Rysiek23, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Piekło po śmierci
Ciekawy temat i dobry artykuł. Moim zdaniem na jego przykładzie można odkryć coś bardzo istotnego, to jak wielkie znaczenie w tym wszystkim ma system przekonań i stopień rozwoju tutejszej naszej świadomości. Nie łudźmy się, że wszystkich czeka ta sama droga i że wszyscy spotkamy się w błogim "Raju" , za darmo oświeceni i wyzwoleni. Wszystko podlega surowym, logicznym, sprawiedliwym prawom i wyłamanie z tego systemu- nie istnieje, nie ma takiej możliwości. Polega to na tym, że każda istota podlega połączeniu się przez, i z własnym Ego. Słuszna uwaga - kto spotyka się z przeżyciami piekielnymi- osoby poddane strachowi, nie rozumiejące znaczenia życia, przyjmujące ślepo dogmaty na pamięć i nie rozważające samodzielnie swojej prawdziwej istoty, zrozumienia, duchowości. "Jestem tym kim jestem"- zadaniem naszym jest zrozumieć to- kim jestem, a jestem tym, kim się czuje całym sobą, gdy tylko potrafię dotrzeć tam do tej swojej istoty swojego istnienia, a nie tym, co tylko przyjmę uwownie, przez fałszywe, nie raz wywyższone określenia i przypisania ich sobie.
Re: Piekło po śmierci
E wiecej ludzi niz 7 % leci do piekla. Posiedzi, swoje odsiedzi i go wyciagna litosciwi:)) Njagorzej jest dostac sie do archiwalnego piekla, jakiegos starozytnego z gigantami, smola i oslizglymi potworami, bo jest ekstra obrzydliwe:( Specialne pakiety emocionalne dostarczaja nieziemskich katuszy. Na szczescie wszystko sie kiedys znudzi i czlowiek z kazdego piekla wychodzi, pelen chwaly.
Ostatnio zmieniony pt sie 10, 2012 8:56 am przez Zbyszek, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Piekło po śmierci
Witam,
Z tego co sobie przypominam to w książce Raymunda Moodego były opisy negatywne NDE. Fakt, że było ich mało, ale były...
Musze przyznać że od jakiegoś czasu pasjonuje mnie temat dotyczący NDE. Wkrótce przedstawię pewną książkę którą czytam na ten temat.
Pozdrawiam.
Z tego co sobie przypominam to w książce Raymunda Moodego były opisy negatywne NDE. Fakt, że było ich mało, ale były...
Musze przyznać że od jakiegoś czasu pasjonuje mnie temat dotyczący NDE. Wkrótce przedstawię pewną książkę którą czytam na ten temat.
Pozdrawiam.
- Katarzyna_1
- Homo Infranius Alfa
- Posty: 1969
- Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
- Kontakt:
Re: Piekło po śmierci
Czakrawartin pytasz na sb co sądzimy o NDE?
Sama nie wiem, ale chyba trzeba dać wiarę wielu relacjom, z których wynika, że świadomość istnieje także poza ciałem. Z wielu badań medycznych wynika, że świadomość wcale nie jest integralnie związana z mózgiem. Świadczą
o tym także przypadki ludzi z wodogłowiem, którzy funkcjonują i są świadomi pomimo braku tego narządu - patrz artykuł w CRH i inne.
Myślę, że zjawisko NDE jest realne.
Sama nie wiem, ale chyba trzeba dać wiarę wielu relacjom, z których wynika, że świadomość istnieje także poza ciałem. Z wielu badań medycznych wynika, że świadomość wcale nie jest integralnie związana z mózgiem. Świadczą
o tym także przypadki ludzi z wodogłowiem, którzy funkcjonują i są świadomi pomimo braku tego narządu - patrz artykuł w CRH i inne.
Myślę, że zjawisko NDE jest realne.
"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Re: Piekło po śmierci
Ja też polecam, szczególnie część II "Interakcje alternatywnych rzeczywistości"- tam. Świadomość nasza jak wszystko na to wskazuje znajduje się po za ciałem, dając mu tylko cząstkowe swoje ja, które człowiek kształtuje sobie według swoich możliwości. To "ja" jest podłączone do jakiegoś o wiele większego, ale własnego kompleksu świadomościowego, z którym łączy się zgodnie z wykształceniem własnych przekonań i uzyskanych informacji. Ciekawe jest to, że "rejony piekła" odpowiadają wszelakim złym i perfidnym czynom, tutaj popełnianym, tak jakby wszystko łączyło się według własnego rodzaju. A korzystając tu z zasobów tej swojej własnej struktury, która generuje nasze Ego, to jaką ona jest możemy zaobserwować w naszym tutejszym odbiciu się jej w nas. Wielopoziomowe oddziaływanie i współgranie odpowiednich nam cząstek tworzących całość i obraz tego co wytworzyły sobą- to zdaje się być dostrzeżone w NDE, tak że dla każdego może być inne, lub tworzyć grupy wstępujące w odpowiedni obszar.
Re: Piekło po śmierci
Dla mnie zastanawiające jest to, dlaczego niby piekło, widzą ludzie chorzy, którzy doznają śmierci klinicznej, może są u kresu życia i sami podsumowują swoje życie dopuszczając podświadomość do głosu, która obrazuje im negatywne uczynki ogniem piekielnym, bo tak im religia to naświetliła.
Dlaczego obeowcy, którzy próbowali znaleźć piekło, go nie znaleźli, nie spotkałam się z taką relacją, chociaż czytałam jedną taką, gdzie stan zawieszenia bez wyjścia w którym znalazł się dany osobnik, nazwał piekłem, ale takim przysłowiowym a nie dosłownym.
Nasz Zbyszek też szukał i nie znalazł.
Dlaczego obeowcy, którzy próbowali znaleźć piekło, go nie znaleźli, nie spotkałam się z taką relacją, chociaż czytałam jedną taką, gdzie stan zawieszenia bez wyjścia w którym znalazł się dany osobnik, nazwał piekłem, ale takim przysłowiowym a nie dosłownym.
Nasz Zbyszek też szukał i nie znalazł.
Re: Piekło po śmierci
Ha, hi, nasz...) Spotkalem raz piekielnika z rodziny. Troche sie meczyl. Po paru latch mnie sam odwiedzil , troche sie poczyscil i malucio zional ogniem.)) Testowalem przy nim smak ognia.
Porzadny piekielnik ma pieklo od srodka, w sobie je nosi. Jedno udalo mi sie wypatrzec u kandydatow na pieklo. Ich cialo astralne jest bardzio ciemne, co prawdopodobnie zbija ich w ciemne warstwy, reszte wyroku dokonuje sie sama.
Raz pokazal mi jeden opiekun rodzaje katuszy, zaledwie fragment repertuaru, - wytrzymalem pare sekund
Porzadny piekielnik ma pieklo od srodka, w sobie je nosi. Jedno udalo mi sie wypatrzec u kandydatow na pieklo. Ich cialo astralne jest bardzio ciemne, co prawdopodobnie zbija ich w ciemne warstwy, reszte wyroku dokonuje sie sama.
Raz pokazal mi jeden opiekun rodzaje katuszy, zaledwie fragment repertuaru, - wytrzymalem pare sekund
Ostatnio zmieniony sob sie 11, 2012 6:10 pm przez Zbyszek, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Piekło po śmierci
[quote name='ilnepptuno' post='99716' date='10 sierpień 2012 - 15:17']Z tego co sobie przypominam to w książce Raymunda Moodego były opisy negatywne NDE. Fakt, że było ich mało, ale były...[/quote]
Masz racje. Ksiazki Moodiego czytalam kilka lat temu, ale z tego, co pamietam, to rzeczywscie o nich wspominal. Nie dziwmy sie, ze tak malo mowi sie o negatywnych NDE, bo sa bardzo rzadkie (sam autor artukulu to przyznaje), jednakze sa i kazdy, kto interesuje sie choc troche tym tematem doskonale o tym wie. Szkoda, ze taka gafa, bo artykul ciekawy.
Na potwierdzenie, ze Moddy'emu nieobce negatywne NDE i jako deser, ciekawy wywiad z Moody'm tutaj.
Masz racje. Ksiazki Moodiego czytalam kilka lat temu, ale z tego, co pamietam, to rzeczywscie o nich wspominal. Nie dziwmy sie, ze tak malo mowi sie o negatywnych NDE, bo sa bardzo rzadkie (sam autor artukulu to przyznaje), jednakze sa i kazdy, kto interesuje sie choc troche tym tematem doskonale o tym wie. Szkoda, ze taka gafa, bo artykul ciekawy.
Na potwierdzenie, ze Moddy'emu nieobce negatywne NDE i jako deser, ciekawy wywiad z Moody'm tutaj.
"Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż słowem i wytworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są na dodatek dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić" A. Einstein
Re: Piekło po śmierci
Pan Wojciech Chudziński, autor tekstu, przesłał nam dzisiaj następujący komentarz do wypowiedzi pojawiających się na forum:
Na forum INFRY niektórzy jego użytkownicy skomentowali mój materiał o negatywnym NDE. To miłe, że artykuł ten sprowokował ich do wypowiedzi. Jednocześnie jednak część z nich rozmija się z prawdą.
I tak: w książce Raymonda Moody`ego "Życie po życiu" (wyd. polskie: LIMBUS, Bydgoszcz 1992 r.) nie pojawiły się opisy negatywnych, czy też "piekielnych" doznań NDE. Nie ma więc racji osoba posługująca się nickiem "ilnepptuno", która zapewnia: "Z tego co sobie przypominam to w książce Raymunda Moodego były opisy negatywne NDE. Fakt, że było ich mało, ale były...".
W wymienionej pozycji mówi się jedynie o doświadczeniach NDE osób, które usiłowały popełnić samobójstwo - przy czym nie pojawia się określenie "negatywe NDE". Ludzie ci mówią po prostu, że mieli "przykre doświadczenia", a po "zakończeniu" życia nie pozbyli się swych problemów i musieli przeżywać je na nowo. Ponadto uświadomili sobie bezsensowność czynu samobójczego.
Moody abstrahuje także od doświadczeń piekielnych w rozdziale poświęconym historycznym NDE, gdzie podaje opisy Swedenborga, nie odnosząc się w żadnym przypadku do jego wizji piekła po śmierci. A przecież zostało ono przez tego szwedzkiego mistyka dość dokładnie opisane.
Wreszcie Moody oświadcza (str 93): "Nikt nie opisał mi (...) płonącego piekła, gdzie się krzątają diabły z widłami. Tak więc w większości przypadków model przyszłego życia, oparty na zasadzie nagroda - kara, został zdyskredytowany nawet przez tych, którzy przywykli myśleć w takich kategoriach".
I jeszcze jeden cytat, tym razem z książki "Refleksje nad życiem po życiu" (wyd. polskie: LIMBUS, Bydgoszcz 1992 r., str 40): "Wielu ludzi pyta mnie nieustannie, czy którykolwiek z moich rozmówców zaobserwował coś, co przypominałoby swoim wyglądem piekło. Prawdą jest, że w wielkiej ilości materiału, jaki zebrałem, nie natrafiłem na opis takiego miejsca...".
Z kolei osoba posługująca się nickiem "Elowen" pisze na forum INFRY: "Ksiazki Moodiego czytalam kilka lat temu, ale z tego, co pamietam, to rzeczywscie o nich (o negatywnym NDE - przyp. w.ch.) wspominal. Nie dziwmy sie, ze tak malo mowi sie o negatywnych NDE, bo sa bardzo rzadkie (sam autor artukulu to przyznaje), jednakze sa i kazdy, kto interesuje sie choc troche tym tematem doskonale o tym wie. Szkoda, ze taka gafa, bo artykul ciekawy. Na potwierdzenie, ze Moddy'emu nieobce negatywne NDE i jako deser, ciekawy wywiad z Moody'm tutaj".
Jako autor nie bardzo rozumiem, na czym ma polegać moja "gafa". Materiał zamieszczony na stronach INFRY odnosi się jedynie do faktu, iż Raymond Moody nie wspomniał o negatywnych NDE w swoich książkach, zafałszowując (niekoniecznie świadomie) obraz badań nad tym zjawiskiem. To jest fakt, a nie "gafa".
To że inni badacze ten wątek podjęli później, natrafiając na niego w swoich badaniach klinicznych - to fakt drugi.
A odnosząc się do linka z wywiadem przeprowadzonym z Moodym przez polski portal 36 lat po wydaniu jego "Życia po życiu", mogę tylko powiedzieć, że nie nie wiem na co to jest dowód? W tzw. międzyczasie Moody oczywiście zapoznał się z literaturą przedmiotu i wie, o czym pisał m.in. Maurice Rawlings. Fakt, że obecnie nie neguje całkowicie tych doznań nie zmienia w niczym tego, iż w swych pracach całkowicie je pominął, uznając za zjawiska marginalne.
Pozdrawiam wszystkich "forumowiczów"
Wojciech Chudziński
Na forum INFRY niektórzy jego użytkownicy skomentowali mój materiał o negatywnym NDE. To miłe, że artykuł ten sprowokował ich do wypowiedzi. Jednocześnie jednak część z nich rozmija się z prawdą.
I tak: w książce Raymonda Moody`ego "Życie po życiu" (wyd. polskie: LIMBUS, Bydgoszcz 1992 r.) nie pojawiły się opisy negatywnych, czy też "piekielnych" doznań NDE. Nie ma więc racji osoba posługująca się nickiem "ilnepptuno", która zapewnia: "Z tego co sobie przypominam to w książce Raymunda Moodego były opisy negatywne NDE. Fakt, że było ich mało, ale były...".
W wymienionej pozycji mówi się jedynie o doświadczeniach NDE osób, które usiłowały popełnić samobójstwo - przy czym nie pojawia się określenie "negatywe NDE". Ludzie ci mówią po prostu, że mieli "przykre doświadczenia", a po "zakończeniu" życia nie pozbyli się swych problemów i musieli przeżywać je na nowo. Ponadto uświadomili sobie bezsensowność czynu samobójczego.
Moody abstrahuje także od doświadczeń piekielnych w rozdziale poświęconym historycznym NDE, gdzie podaje opisy Swedenborga, nie odnosząc się w żadnym przypadku do jego wizji piekła po śmierci. A przecież zostało ono przez tego szwedzkiego mistyka dość dokładnie opisane.
Wreszcie Moody oświadcza (str 93): "Nikt nie opisał mi (...) płonącego piekła, gdzie się krzątają diabły z widłami. Tak więc w większości przypadków model przyszłego życia, oparty na zasadzie nagroda - kara, został zdyskredytowany nawet przez tych, którzy przywykli myśleć w takich kategoriach".
I jeszcze jeden cytat, tym razem z książki "Refleksje nad życiem po życiu" (wyd. polskie: LIMBUS, Bydgoszcz 1992 r., str 40): "Wielu ludzi pyta mnie nieustannie, czy którykolwiek z moich rozmówców zaobserwował coś, co przypominałoby swoim wyglądem piekło. Prawdą jest, że w wielkiej ilości materiału, jaki zebrałem, nie natrafiłem na opis takiego miejsca...".
Z kolei osoba posługująca się nickiem "Elowen" pisze na forum INFRY: "Ksiazki Moodiego czytalam kilka lat temu, ale z tego, co pamietam, to rzeczywscie o nich (o negatywnym NDE - przyp. w.ch.) wspominal. Nie dziwmy sie, ze tak malo mowi sie o negatywnych NDE, bo sa bardzo rzadkie (sam autor artukulu to przyznaje), jednakze sa i kazdy, kto interesuje sie choc troche tym tematem doskonale o tym wie. Szkoda, ze taka gafa, bo artykul ciekawy. Na potwierdzenie, ze Moddy'emu nieobce negatywne NDE i jako deser, ciekawy wywiad z Moody'm tutaj".
Jako autor nie bardzo rozumiem, na czym ma polegać moja "gafa". Materiał zamieszczony na stronach INFRY odnosi się jedynie do faktu, iż Raymond Moody nie wspomniał o negatywnych NDE w swoich książkach, zafałszowując (niekoniecznie świadomie) obraz badań nad tym zjawiskiem. To jest fakt, a nie "gafa".
To że inni badacze ten wątek podjęli później, natrafiając na niego w swoich badaniach klinicznych - to fakt drugi.
A odnosząc się do linka z wywiadem przeprowadzonym z Moodym przez polski portal 36 lat po wydaniu jego "Życia po życiu", mogę tylko powiedzieć, że nie nie wiem na co to jest dowód? W tzw. międzyczasie Moody oczywiście zapoznał się z literaturą przedmiotu i wie, o czym pisał m.in. Maurice Rawlings. Fakt, że obecnie nie neguje całkowicie tych doznań nie zmienia w niczym tego, iż w swych pracach całkowicie je pominął, uznając za zjawiska marginalne.
Pozdrawiam wszystkich "forumowiczów"
Wojciech Chudziński
Ostatnio zmieniony pn sie 20, 2012 4:35 pm przez Rysiek23, łącznie zmieniany 1 raz.